strof strof
524
BLOG

List do Namiestnika

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 28


Wybacz, że na początku
będę pisał o sobie,
a to oznacza tylko
nudę lub tłumaczenie się z formy.

Nie powinno używać się
poezji do spraw tak wielkich.
Poezja służy maluczkim
i ich sprawom błahym   
jak lot jaskółek, płynięcie rzeki, kwitnienie
trującego lęku.

(Poezja jest, istotnie,
mową tych,
którzy odeszli).

Sięgnąłem do tradycji
szczególnie ci bliskiej –  
nikt nie zaprzeczy chyba
twojej wierności światłu.

Patrzyłem na ciebie w czasach,
gdy zasiadałeś na twardych krzesłach Rady,
równy obecnym, a jednak
przewyższający ich.

Podziwiałem,
gdy gasiłeś pożar
na granicach imperium.
Któż nie pamięta twoich
przewag w dolomickiej kampanii!

Płakałem z tobą
nad losem
sierot, wdów i skrzywdzonych.
Zamykałem wraz z tobą uszy
na krzyki niegodnych.

Twoje słupy graniczne,
akwedukty nawadniające
suchość wypalonych ogrodów,
mosty, którymi połączyłeś
przedzielone cierpieniem prowincje –  
nawet najsilniejsi wrogowie
nie udźwigną twych kamiennych tablic.

O nie, nie zasiadałeś nigdy
w gronie szyderców!
Dlatego wydajesz owoc,
dlatego twój czas
jest właściwy.

Dzięki tobie nasz język
(zgódźmy się: używany
niewprawnie, wtłoczony
w zdania przeraźliwie proste)
stał się prawdziwie językiem
miłości.

I oto teraz odjeżdżasz.
Konie skubią ostatnie trawy
z wyciągniętej ręki ugoru.

Z pewnością nas zobaczysz,
jak wybiegamy na place,
jak ciągniemy szerokimi ulicami:
w niedopiętych kamizelkach,
z siwym zarostem zmęczenia,
byle tylko ujrzeć  
twój ojcowski gest,
twoje jasne spojrzenie,
splot twoich spracowanych dłoni.
 

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości